Troche ta
Wyrażenie często lekceważące, nie wnoszące do rozmowy żadnych konkretów. Z czasem znalazło swoje zastosowanie w konwersacjach na tak wielką skale, że przestało być traktowane jako lekceważenie rozmówcy. Te dwa słówka zaczeły funkcjonować obok innych słów i zwrotów a potem nawet wypierać je. Czyli wypowiedzi zaczynając od wyrażania braku zainteresowania poprzez stwierdzenie faktów, przyznanie komuś racji, delikatne oznajmienie braku zdania w omawianym temacie a kończąc na celowym uniknięciu odpowiedzi na pytanie niewygodne lub gdy po prostu tej odpowiedzi się nie zna bez wyjątku można nazwać historią języka polskiego albowiem cały sens tych wszystkich długich, wielowyrazowych formułek skupiało w sobie jedno krótkie "troche ta". Wyjątkiem nie jest również przedstawianie wniosków wyciągniętych z otchłani tysięcy możliwości interpretacji zarówno słynnych cytatów filozofów jak i tekstów literach za pomocą uniwersalnego "troche ta". Sumując te wszystkie argumenty widzimy, że w chwilach niegdyś wymagających zastanowienia, dziś nieżadko ozdobione jakimś wykwintnym przekleństwem wkrada się słynne "troche ta", które zamyka temat.
Ona czule choc nieco wstydliwie słuchając radia: Fajna ta piosenka, taka uczuciowa, romantyczna, o takiej miłości jak nasza, prawdziwej, do końca życia, normalnie boska. Skarbie obiecaj mi, że będziesz mnie kochał cały czas tak jak na początku. Obiecujesz? On skacowany bo całonocnej libacji: Troche ta!