Ból dupy
Ból dupy (Bul dópy, butthurt) jest to szeroko pojęta frustracja, wściekłość i chęć unicestwienia osoby/obiektu go wywołującego włącznie z jego psem, kotem, domem, płytami chodnikowymi przed drzwiami owego domu i rodziną do 4 pokolenia wstecz włącznie.
Ból dupy wynika praktycznie zawsze z ataku na uznawane przez danego osobnika autorytety, systemy wartości, organizacje czy inne rzeczy z którymi czuje więź emocjonalną. Osoba u której objawia się butthurt (słusznie lub niesłusznie) odbiera atak na taki autorytet jako atak na samego siebie. Niektórych ludzi to bawi i nakręca, więc zauważając te proste zależności potrafią zaledwie kilkuwyrazową wypowiedzią wycelowaną w odpowiedni obiekt, zerowym niemal wysiłkiem wywołać olbrzymią falę bólu dupy oraz prawie zawsze powracającą falę hejtu zwrotnego, zjawisko to nazywane jest gównoburzą (shitstormem), a wyżej wymienieni prowodyrzy nazywani są trollami. Im bardziej poważany i uważany za święty/nietykalny jest cel ataku, tym lepszy efekt wywołuje (w Polsce najlepszymi tego przykładami są Jan Paweł II i nasze własne kompleksy narodowe, patrz: Testoviron), opisuje to dokładnie 42 i 43 "Zasada internetu", a mianowicie "Nic nie jest Święte (Nothing is Sacred)" oraz "Im bardziej rzecz jest piękna i czysta - tym bardziej satysfakcjonujące jest jej spaczenie (The more beautiful and pure a thing is - the more satisfying it is to corrupt it)". Oczywiście ból dupy może być wywołany zupełnie przypadkowo, przez całkowicie normalną konstruktywną krytykę która po prostu uderza w czuły punkt, jednak przypadki takie należą do mniejszości.
Przykład osobnika nowego w "internetach", nieobeznanego z jego zasadami, a co za tym idzie wykazującego regularny ból dupy. Fragmenty pasty "Mój stary jest fanatykiem wędkarstwa"
"Mój stary to fanatyk wędkarstwa [...] siedzi na jakichś forach dla wędkarzy i kręci gównoburzę z innymi wędkarzami o najlepsze zanęty i tym podobne, potrafi drzeć mordę do monitora albo wypierdolić klawiaturę za okno. Kiedyś ojciec mnie wkurwił to założyłem tam konto i go trollowałem pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu "Karasie jedzą gówno", matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie [...] przy jedzeniu zawsze pierdoli o rybach i za każdym razem temat schodzi na Polski Związek Wędkarski (PZW), ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy - "Niedostatecznie zarybiajo tylko kradno" robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać wielką encyklopedię ryb rzecznych, żeby się uspokoić."